poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Chapter 4

Mam wrażenie że to mi się śniło.
Poszłam na dół rano. Liam stał tam oparty o blat popijając kawę.
-Byłeś wczoraj wieczorem u mnie? - spytałam przeczesując palcami włosy i wtulając się w sweterek który miałam na sobie.
-A co?
-Byłeś? - wbiłam w niego wzrok.
-Zasnęłaś na podłodze. Z doświadczenia wiem że to dość nie przyjemne - mrugnął do mnie.
-A dużo razy spałeś na podłodze? - wymamrotałam nastawiając wodę na herbatę.
-Wystarczająco.
-Na przykład?
-Dociekliwa z ciebie osóbka - zaśmiał się - Ostatni raz na podłodze spałem w akademiku, w czasie studiów. Musiałem spać na podłodze bo połamałem z kolegami łóżko jak się wygłupialiśmy - uśmiechnął się na wspomnienie czasów nauki.
-Ile masz lat?
-Piszesz książkę o mnie?
-Czemu nie bierzesz mnie na poważnie?! - teraz to wybuchłam. Nie lubię jak rozmawiam z dorosłym mężczyzną, a on traktuje mnie jak dziecko. Spojrzał na mnie zdumiony.
-Wybacz Ivette. Myślałem.. Nie ważne. Myślałem że mam się dostosować jak do normalnej nastolatki.. - powiedział jakby przepraszającym tonem.
-Twierdziłeś że jestem dojrzała - wytknęłam mu.
-Po tej imprezie..
-Nie zachowuję się tak zwykle - burknęłam.
-Dobrze, dotarło.
-Więc ile masz lat? - syknęłam.
-30.
-Jesteś o 6 lat młodszy od mamy - teraz to ja się zdziwiłam.
-Różnica wieku nie jest ważna w związku, Ivette - powiedział spokojnie - Jedziesz jutro do taty? - zmienił temat.
-Tak - wymamrotałam. Zalałam woreczek z herbatą, po chwili wyjęłam maczankę i podmuchałam w kubek.
-Lubisz być w towarzystwie dorosłych?
-Jak muszę.
-Jesteś nazbyt dojrzała jak na swój wiek - stwierdził po chwili. Przewróciłam oczami.
-Teraz będziesz mi to ciągle powtarzał? - prychnęłam. Upiłam łyk herbaty i jak to mam w zwyczaju poparzyłam sobie język.

-Hej Tatuś - przytuliłam go mocno gdy wybiegłam z domu słysząc jego samochód.
-Cześć księżniczko - cmoknął mnie w czubek głowy. Pojechaliśmy do niego - Mam dla ciebie niespodziankę.
-Naprawdę? - uśmiechnęłam się. Weszliśmy do domu, nagle na korytarzu pojawiła się ciemnowłosa dziewczyna.
-Oh, witaj Ivette - uśmiechnęła się do mnie i wyciągnęła dłoń w moją stronę - Jestem Debby.
-Kim pani jest? - zmarszczyłam brwi i spojrzałam pytającym wzrokiem na tatę. Podszedł do kobiety i objął ją ramieniem.
-Debby to moja dziewczyna - powiedział dumny. Opadła mi szczęka.
-Twoja co?
-Dziewczyna kochanie - uśmiechnął się - Jesteśmy od niedawna razem i...
-Powiedziałeś że nigdy nie zapomnisz o mamie..
-To ona się ze mną rozwiodła, trzeba żyć dalej.. - położył dłoń na moim ramieniu ale ją strzepnęłam.
-Odwieź mnie - wyszeptałam.
-Słucham?
-Odwieź mnie do mamy! - krzyknęłam i pobiegłam do samochodu. Usiadłam z tyłu, bokiem do miejsca kierowcy. Po moich policzkach spłynęły łzy.
Mówił że mama jest jego jedyną..
-Ivie.. - tata zastukał w szybę.
-Odwieź. Mnie. Do. Domu - starałam się by nie dało się poznać po moim głosie że płaczę. Ojciec westchnął i wsiadł za kierownicę. Gdy tylko zatrzymał się pod domem wbiegłam do środka przyciskając dłoń do twarzy.
-Ivette.. - usłyszałam jeszcze głos taty zanim zatrzasnęłam drzwi swojego pokoju.
-Wszystko w porządku? - Liam, na dole, konfrontacja taty z Liam'em.
-Chciała wrócić - wyjaśnił tata - Louis Tomlinson.
-Liam Payne - wyobrażam sobie ich uścisk dłoni i krzywe miny, w końcu jeden to były mąż, a drugi to nowy narzeczony. Powinna tam być jeszcze mama, byłoby ciekawiej..
Usłyszałam jeszcze tylko trzask drzwi, potem kroki i pukanie.
-Ivette? - uchyliłam drzwi na głos Liam'a - Czemu płaczesz? - wyszeptał. Wpuściłam go do środka. Bardziej się rozbeczałam. Rozłożył ramiona, a ja pod wpływem emocji wtuliłam się w niego. Był równie mocno zdziwiony co ja. Ale objął mnie i przytulił. Głaskał mnie delikatnie po plecach - Twoje żebra mnie kują.. - wymamrotał.
-Próbujesz mnie rozśmieszyć? - wychrypiałam nadal wtulona w jego tors.
-Nie lubię gdy jesteś smutna i.. to raczej było stwierdzenie niż próba rozbawienia. Naprawdę twoje kości mnie kują.. - chciałam się od niego odsunąć - Nie, najpierw się uspokój.
-Już jest okej - wyswobodziłam się z jego objęć.
-Na pewno? - kiwnęłam głową z wymuszonym uśmiechem, pogłaskał mnie po policzku z dziwną emocją w oczach - Co się stało?
-Nie ważne - spuściłam wzrok.
-Powiedz mi, proszę..
-Tata.. Tata powiedział mi że ma nową dziewczynę. Zawsze mówił że nie pokocha nikogo prócz mamy.. - znów zaczęłam płakać. Liam ponownie przyciągnął mnie do siebie. Dziwne.. zwykle jak ktoś mnie przytula czuję się jak w klatce, zwykle brakuje mi tlenu i spinam się, ale teraz.. w jego objęciach było inaczej.. - Uderzyło mnie to..
-On też ma prawo ułożyć sobie życie na nowo..
-Nie. Powiedział że..
-Sądzę że twój tata nadal kocha Rachel, ale nie chce być ciągle sam.
Przełknęłam łzy które cisnęły mi się do oczu. Czemu on ma kurwa rację?
-Nazwałeś mnie wtedy w nocy Alicją - przypomniałam sobie sytuację. Spojrzał w bok, po czym znów zwrócił swe oczy na mnie, jego oczy i usta były wesołe.
-To źle? - odsunął mnie od siebie. Spuściłam wzrok.
-Nie ale...
-Ale co?
-Nic - wyszeptałam - Na drugie mam Alice.
-Ślicznie. Ale i tak równie piękne jest Ivette.
-Ja nie lubię tego imienia - mruknęłam z przekąsem.
-Jest śliczne, tak jak ty - położył dłoń na moim policzku patrząc mi w oczy. Tak jakby wszystko zniknęło. Pokój, świat wokół mnie. Nie było nic prócz jego brązowych oczu i ust wygiętych w mały delikatny uśmiech - Idę zrobić obiad. Na co masz ochotę?
Na ciebie.
Po raz pierwszy odezwała się we mnie ta strona mnie.
Nigdy tak nie myślałam. Nigdy tak nie myślałam o kimś.
Takie zachowanie należało do natury Scarlett, obie się dopełniałyśmy, ona robiła za tą szaloną i zabawną, ja byłam ta dojrzała i poważna. Mimo wieku..
-Ivette? - zdałam sobie sprawę że stoję i wpatruję się w Liam'a.
-J..ja... Powtórzysz pytanie? - wykrztusiłam w końcu.
-Wszystko w porządku? - zmarszczył brwi.
-Tak, wszystko tak.
-Więc co zjesz na obiad?
-To co zrobisz - wymamrotałam.
-Co za ciekawa zmiana nastawienia Ivette - uśmiechnął się i wyszedł.
Opadłam na łóżko zaskoczona tym jak podziałał na mnie Liam.
Zeszłam na dół gdy mama wróciła.
-Romantyczna kolacja? - zapytała mama Liam'a.
-Nie.
-Czemu? - spytała zaskoczona. Liam wskazał mnie stojącą w korytarzu - Oh, Iv. Myślałam że jesteś u taty..
-Nie chcę z nim spędzać teraz weekendu.
-Dlaczego? Zwykle cieszyłaś się na spotkania z tatą.. - podeszła do mnie i położyła dłonie na moich ramionach. Wie że nie lubię się przytulać.
-Bo tak - mruknęłam - Jestem głodna, jemy? - spojrzałam na Liam'a. Uśmiechnął się do mnie, a Mama zrobiła zdziwioną minę.
-Głodna? To wspaniale kochanie - objęła mnie, a ja momentalnie się spięłam - Sorry.. - wyszeptałam puszczając mnie. Zjedliśmy obiad w normalnej atmosferze, ostatni raz kiedy tak jadłam? Jak miałam 9 lat, rok zanim rodzice zaczęli się kłócić i w końcu rozwiedli. A ta atmosfera, może to dzięki temu że mama jest w końcu szczęśliwa i zadowolona? Cieszę się że kogoś znalazła.. Tylko czemu ten ktoś tak na mnie działa?

-Cieszę się że nie muszę w ciebie wmuszać jedzenia Ivette - uśmiechnął się Liam. Poniedziałek. Niedziela minęła jakoś.. spokojnie.
-Zjadłam tyle pod wpływem emocji..
-Powiedziałaś że jesteś głodna. Uważam to za mój sukces - zaśmiał się. Uśmiechnęłam się pod nosem.
-Nie lubię jedzenia..
-Jeżeli wolisz.. można to urozmaicić..
-To znaczy?
-Kiedy dzieci nie chcą jeść robi się kolorowe kanapki - powiedział to, a ja wybuchłam głośnym szczerym śmiechem - Masz uroczy śmiech, nigdy go chyba nie słyszałem.
-I już nie usłyszysz - powiedziałam i udałam poważną.
-Ivette.. - jedno jego spojrzenie wystarczyło bym się uśmiechnęła - To co ty na te kolorowe kanapki?
-No.. okej. Raz kozie śmierć co nie?
-Nie lubisz mordować zwierząt - przypomniał mi Liam. Wywróciłam oczami.
-Wiesz o co mi chodzi..
-Chodź, zrobimy je razem..
-Teraz? Nie mam ochoty na jedzenie - spuściłam wzrok na swoje dłonie.
-Masz tylko o tym nie wiesz. Naprawdę nie lubię widzieć twoich żeber. To przerażające i te chude nogi.. - powiedział z dezaprobatą. Westchnęłam.
-I tak sądzę że jestem gruba.. - wymamrotałam.
-Ivette - upomniał mnie.
-No okej.. - wyjęłam pieczywo, a on różne warzywa i wszystko z czego można zrobić kanapkę.
Po pół godzinie zabawy jadłam kanapkę który z góry wyglądała jak kwiatek. To było urocze.
-I jak? Podoba ci się takie jedzenie? - sam podgryzał kanapkę.
-No tak.. tylko dużo z tym roboty.
-Zabawy - uśmiechnął się.
-Lubisz się bawić? - dopiero gdy to powiedziałam, zdałam sobie sprawę jak to dwuznacznie zabrzmiało. Momentalnie się zarumieniłam.
Liam zaśmiał się.
-Zależy w co się bawić - wymruczał patrząc mi prosto w oczy, a ja miałam wrażenie że zna każdą moją myśl.
-W robienie kanapek oczywiście - powiedziałam udając zaskoczoną że w ogóle pomyślał o innej możliwości zabawy.
-No tak. Z tobą to szczególnie zabawne, a biorąc pod uwagę że robię to dla twojego dobra jest jeszcze lepsze.
-Mojego dobra? - zakpiłam.
-Tak. Dzięki tej zabawie jesz - zdałam sobie sprawę że podczas tej rozmowy zjadłam już dwie kanapki i zaczynałam trzecią - Wystarczy cię zagadać byś zabrała się za jedzenie.
Poczułam odruch wymiotny. Będę gruba. Jeszcze grubsza niż jestem.
-Nie waż się nawet tego zwracać - zastrzegł od razu Liam. Patrzyłam mu cały czas w oczy. A on zapewne widział głąb mojej duszy.. Przełknęłam głośno kanapkę - Grzeczna dziewczynka - poczochrał mi włosy.
-Nie traktuj mnie jak dziecko - warknęłam na niego.
-Nie boisz się że jak będziesz taką dorosłą przeminie ci dzieciństwo? Nastoletnie życie?
-Ja tego nie potrzebuje. Wiem jak zachowuje się Scar, ona jest odpowiednikiem zabawy, impreza też nie była za dobrym przykładem jak ty to ująłeś 'nastoletniego życia'. Chyba wolę już zostać ponurakiem którym i tak już się stałam.
-Nie jesteś ponurakiem - szybko zaprzeczył Liam.
-Jestem. Mogę być małą dorosłą. Nie przeszkadza mi to.
-Na szczęście została choć mała część twojego dzieciństwa..
-Jaka? - zmarszczyłam brwi.
-Twoja delikatność Ivette. Niewinność.
-Skąd pewność że jestem niewinna? - spojrzałam uważnie na Liam'a.
-Widać to po twoich oczach, po tym jak się rumienisz gdy za długo na ciebie patrzę. Gdy źle ujmiesz słowa również oblewasz się rumieńcem, to jest definicja niewinności, a to idealnie do ciebie pasuje Ivette - powiedział ponownie kładąc dłoń na moim policzku. Dziwny prąd przebiegł po moim ciele, gdy jego dłoń dotknęła mojej skóry.
Dlaczego on tak na mnie działa?

8 komentarzy:

  1. Omg.. Jak..słodko? Matko nie wiem w ogóle co napisać :) Cudowny rozdział. Naprawdę :) Mogę Ci powiedzieć, że spokojnie możesz być z siebie dumna <3 Wiesz..jak Ci się nudzi to możesz już lecieć z następnym rozdziałem :* xD Ehh jak ja nie lubię tej cechy. "Niecierpliwośc" haha dobra nie przynudzam już :3 Kończąc coś czuję, że atmosfera w domu może się zmienić :) A tak poza tym chcę Ci bardzo, bardzo podziękować, że wpadłaś na pomysł tego opowiadania i postanowiłaś je zrealizować <33 |Ally^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Aww *-* Jak słooodko <3 Kocham Twoje blogi, począwszy od Angel do Uncover ! <3
    Wracając do Livette, już kocham ich jako parę <3 Ale dlaczego Lou jest taki staaaaary tu? xd ta myśl mnie dobija xd hahahahahahahaha Życzę weny ! <3
    still-the-one-ff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. WŁAŚNIE MAM PROŚBĘ,MOGŁABYŚ ZROBIĆ NASTĘPNY ROZDZIAŁ Z PERSPEKTYWY LIAM'A. BYŁOBY NA PRAWDĘ SUPER.

    OdpowiedzUsuń
  5. WOW *,* <3 ~ Lulu G.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jezu , genialne ! Liam i Lv ? Czyżby? Czekam na next, weny życzę
    @SillyDreamer_Me

    OdpowiedzUsuń
  7. Awwww, to jest przesłodkie ♥♥♥
    Czekam na następny rozdział ♡♥♡♥♡

    OdpowiedzUsuń