sobota, 6 grudnia 2014

Epilogue - Alternatywne zakończenie

Odsiedziałem 4 lata, ale przeżyłem tylko i wyłącznie dzięki temu że Ivette wysyłała mi listy, poprzez oczywiście osoby postronne. Pisaliśmy ze sobą. Kocha mnie nadal, mimo tego co jej powiedziałem, tego co zrobiłem. Nienawidzi mnie za to że określiłem ją jako bezmyślnie zakochaną i nie poczytalną, że jej zeznania są guzik warte. Pisała że tęskni. Gdy wreszcie cztery lata miną, chciałabym się z tobą zobaczyć. Czytając jej listy tylko kręciłem zrezygnowany głową. Wiesz że nie możemy. Chyba że z odległości stu metrów Ivette. 
Odpisywała mi za każdym razem tak samo : Poruszę niebo i ziemię by tylko móc cię zobaczyć. 
I oto jestem. 
Maszeruję po Londynie, czuję na sobie wzrok każdego przechodnia. Wiem co sobie myślą. Pedofil
-Liam - podniosłem głowę i zobaczyłem biegnącą w moim kierunku kobietę. Kobietę? O nie.. Ale zaraz.. Gdy dzieliło mnie od niej tylko kilka metrów zobaczyłem znane mi rysy twarzy. Scarlett. Przystanęły naprzeciwko mnie zdyszana. Pochyliła się, podparła dłonie na kolanach i starała się złapać oddech - Nie mogłeś podejść?! - wydyszała. Spojrzałem na nią unosząc jedną brew. 
-Dorosła z ciebie kobieta - zauważyłem. Prychnęła i wyprostowała się poprawiając kręcone, farbowane na ciemny brąz włosy. 
-21 latek, ale ja w innej sprawie niż mój wiek czy wygląd. Przebiegłam dokładnie 99 metrów stamtąd, chyba musisz się cofnąć o metr. Znaczy się zważając na zakaz zbliżania.
Co? O czym ona..
-No cofnij się - przewróciła oczami. Zrobiłem kilka kroków w tył. Stanęła obok mnie i wskazała coś daleko przed nami. Wzdłuż była bardzo długa na której końcu ktoś stał. Nie ktoś a ona. Ivette pomachała mi z daleka - Się coś później wymyśli ale na razie tyle - Scarlett wzruszyła ramionami - Zmieniłeś się.
-Kiedy ostatni raz się widzieliśmy to byłem zakuty w kajdanki stojąc w sali sądowej. 
-Oh - spuściła wzrok - Nie jestem do końca pewna o co im chodziło ale twój przyjaciel, Zayn? Ustalił że musisz przyjść na lotnisko, jego lotnisko, dzisiaj wieczorem, dokładnie o 19. 
Wieczorem dotarłem na lotnisko, było nieczynne. Nie wiem kiedy Zayn je zamknął. Cały dzień chodziłem w kółko, myślałem tylko o tym że dziś ją zobaczę. Tęskniłem za nią. Tylko dzięki niej przetrwałem to piekło które odbywało się za więziennymi murami. Przelazłem przez ogrodzenie i ruszyłem na otwarte pole gdzie był pas startowy. Zobaczyłem postać siedzącą na wyniszczonym asfalcie. Stałem trzy metry od oświetlonej jedynie księżycem postaci. Odwróciła głowę a na jej buzię wskoczył szeroki uśmiech. 
I zrozumiałem, że warto było spędzić cztery lata w więzieniu, byle by znów zobaczyć ten uśmiech i wielkie świecące, pełne miłości oczy. 
To jest moje miejsce na świecie. 
U jej boku.
Z Ivette.

Okay, teraz możemy zacząć ryczeć.
I oto alternatywne zakończenie jednego z moich ulubionych fanfiction.
Nie wiem czemu ale zawsze przywiązuję się do tych o Liam'ie.
Mimo iż starałam się by to, było pozytywne to i tak mi smutno że już kończę.
Będzie mi brakowało Livette, i mam nadzieje że Wam również :')
Na pewno to nie będzie moje ostatnie ff o Payne'ie.
Znając mnie, niedługo coś wymyślę i pojawi się kolejna historia o nim.
Liczę że nie zapomnicie tej historii, będziecie tu wracać (tak jak ja, bardzo skromna czytam swoje własne fanfiction).
Dziękuje! Za kochane komentarze, które zawsze podnosiły mnie na duchu, poprawiały humor i motywowały do tworzenia tego ff.
Kocham Was!
Wasza hug ya
xx
Ja z moją mamą :
Ja: Dodać już Epilog?
Mama: Taa, dobij ich z okazji Mikołajek, nie krępuj się.

piątek, 5 grudnia 2014

Epilogue

Siedziałem w sali dla więźniów wpatrując się w telewizor wiszący wysoko w rogu pomieszczenia. Inni więźniowie patrzyli na mnie z obrzydzeniem. Oczywiście. Wszyscy wiedzieli z wiadomości co łączyło mnie i Ivette. A teraz, oglądam ją jedynie w telewizji. Nie ma momentu w którym reporterzy nie napastowali jej. Jest mi źle, widzę że jest smutna. Strasznie schudła. Ale nadal była najpiękniejszą dziewczyną na świecie. 

Wiadomość z ostatniej chwili w sprawie
ofiary Liam'a P. , Ivette Tomlinson.

Przewróciłem oczami. To głupie. Ofiary? Liam P.? Miałem ochotę wybuchnąć śmiechem ale i tak narażałem się tym napakowanym i nieobliczalnym facetom. Wbiłem wzrok w telewizor chcąc wiedzieć co jest z moją Iv. 
Blondynka prowadząca wiadomości na chwilę posmutniała po czym na jej twarz wrócił służbowy, poważny wyraz. 

-Piętnastoletnia Ivette Alice Tomlinson została znaleziona dziś przez swoją najlepszą przyjaciółkę w mieszkaniu matki dziewczynki, martwa.
Ivette popełniła samobójstwo. 

Czułem jak cała krew odpływa z mojej twarzy. Co? Nie.. To nie może być.. 

Na ekranie rozbłysła twarz załamanej Rachel i ojca Ivette.
Znów pojawiła się blondynka.
-Przyjaciele i rodzina Ivette twierdzą że skończyła swoje życie przez to że nie mogła sobie poradzić z tym co robił jej trzydziestoletni Liam P. 
-Składamy kondolencje dla rodziny Ivette oraz jej najbliższych przyjaciół.

Poczułem że się duszę. Wstałem z krzesła i zacisnąłem palce na jego oparciu. Uniosłem krzesło i cisnąłem nim o ścianę drąc się. 
-Ona nie mogła! - wrzasnąłem i chwyciłem drugie krzesło rzucając nim w telewizor który nie zważając na mebel grał dalej - Nie mogła się zabić! 
Dwóch policjantów próbowało mnie opanować ale ja i tak się szarpałem. 
-Nie mogła! 

*4 lata później*

Od kilku dni byłem na wolności. Chodziłem po Londynie czasami chcąc być niewidzialnym. Co rusz między sobą ludzie szeptali 'pedofil'. Zaciskałem wtedy oczy i przywoływałem w myślach jej uśmiechniętą buzię, to pomagało choć to właśnie przez moją słabość do niej, wszyscy ludzie uważają mnie za najgorszą kreaturę. Przystanąłem przed księgarnią. Zafascynowała mnie najnowsza książka na wystawie. 
"Forbidden Love"
Scarlett C. Dakota
Zamrugałem kilka razy i wszedłem do księgarni. Oczywiście sprzedawca obrzucił mnie takim a nie innym spojrzeniem. Kupiłem książkę Scarlett i wyszedłem. 
Zatrzymałem się w kawiarni, zająłem miejsce w kącie by nie zwracać na siebie uwagi. Spokojnie zacząłem czytać książkę. 
Po godzinie byłem w połowie i było mi trochę słabo. 
To nasza historia. Moja i Ivette. 
15 nastoletnia Alice zakochuje się w narzeczonym swojej mamy, James'ie. 
Poczułem wzbierające łzy. To było napisane jej oczami. Mojej Ivette. 
Wieczorem czytałem ostatnie wersy książki. 
Tutaj Iv nie popełnia samobójstwa, ja nie trafiam do więzienia, bo najlepsza przyjaciółka głównej bohaterki, Caroline i jej przyjaciel Edward, rozumieją to jak bardzo Alice jest zakochana w James'ie. Ona kończy 16 lat i żyją długo i szczęśliwie. 
Nie zauważyłem kiedy łza stworzyła ścieżkę na moim policzku. 
W rogu ostatniej strony był mały przypis kursywą. 

Dla Ivette i Liam'a.
Przepraszam.
Scarlett C. Dakota

Nie zalewajcie się jeszcze łzami! 
To dopiero pierwszy Epilog :)
Przygotowałam również alternatywne zakończenie. 
TO czyli kończące się smutno, było zaplanowane od początku ff ale.. no po prostu nie umiem po tym wszystkim tak po prostu jej zabić. Epilog 2, pojawi się jutro. 
Kocham xx
Jeju to już 20 tysięcy wyświetleń! Niesamowite! Dziękuje !

poniedziałek, 1 grudnia 2014

Chapter 23


Patrzyłem jak biegnie korytarzem. Ona by tego nie zrobiła. Za mocno mnie kocha. 
Rozejrzałem się po korytarzu. Spotkałem się wzrokiem ze Scarlett. 
Patrzyła na mnie zaciskając usta. 
To ona. 
Nie protestowałem. Zasłużyłem na to. Nie powinienem jej dotykać. Ivette była na to zbyt delikatna, a ja zbyt brutalnie zakończyłem to co było między nami.
Zawieźli mnie na policję.
-Przyznaje się Pan do winy? Wykorzystywał Pan seksualnie nieletnią? - spytał ktoś ale nie do końca to zarejestrowałem. Tępo wpatrywałem się w ścianę przede mną.
Czy przyznaję się? 
-Tak - powiedziałam w myślach odtwarzając smutną buzię Ivette. Muszę odpokutować za to co jej zrobiłem.
-To nie prawda! - w głowie dudnił mi jej głos - My ze sobą nie spaliśmy! On jest niewinny!
-Pan Payne mówi co innego - odpowiedział jakiś policjant czy coś. Nie wiem, za bardzo mnie to nie obchodziło, patrzyłem jedynie na jej zdumioną twarz. Przez weneckie lustro po jego drugiej stronie. Ja widziałem ją a ona jedynie swoje odbicie.
-Nie mam pojęcia czemu tak mówi. Nigdy z nim nie spałam.
-Sądzę że Pan Payne z własnej woli nie przyczepiałby sobie plakietki pedofila.
-On nie jest pedofilem!
-Jej zeznania nic nie znaczą - usłyszałem swój własny głos. Policjant spojrzał na mnie marszcząc brwi.
-Słucham?
-Zaprzecza wszystkiemu. Stara się mnie chronić. Bo jest we mnie zakochana. Wszystko co powie jest bez znaczenia.
Policjant obrzucił mnie spojrzeniem. Za to ja ponownie spojrzałem na Ivette.
-Jest starszy, a ja mam chłopaka - powiedziała wywracając oczami. Wbiła tęczówki w weneckie lustro - Tylko się przyjaźnimy. Dziewictwo oddałam swojemu chłopakowi.
Kłamie. Patrzy mi w oczy i kłamie.
-Zostaje Pan skazany na 4 lata więzienia oraz dostaje pan zakaz zbliżania się do Ivette Tomlinson na 100 metrów.
Wpatrywałem się w sędzie czując na sobie obrzydzone spojrzenia całej sali. Pokiwałem głową.
Po rozprawie Rachel rzuciła się na mnie z pięściami.
-Jak mogłeś! Jak mogłeś dotknąć mojej córki! - walnęła mnie, uderzała po torsie, a ja tylko patrzyłem na jej twarz. Jej były mąż, złapał ją w pasie i odciągnął ode mnie. Patrzyłem na niego a on wbijał we mnie rozwścieczone tęczówki.
-4 lata to za mało. Sam bym cię zabił - warknął i odszedł z Rachel na drugi koniec korytarza.
Patrzyłem na każdego wychodzącego z sali.
Ujrzałem Ivette, zerknęła w moją stronę, ale Scarlett od razy zakryła ją swoim ciałem. Obrzuciła mnie wrogim spojrzeniem i przytuliła mocno Iv.
Nawet z tym wyrokiem na 4 lata chciałem podejść do Iv i mocno ją przytulić.
Nienawidzę siebie że płakała przeze mnie.
Teraz za to dostanę. Bo ją skrzywdziłem. Ale ja nie chciałem. Choć to i tak bez znaczenia.
Pierwsze dwa tygodnie w więzieniu spędziłem tylko i wyłącznie w swojej celi której nie dzieliłem z nikim.
Wyszedłem na spacerniak pierwszy raz od kiedy tu jestem. Dwóch facetów zagrodziło mi drogę.
-Lubisz nastolatki, tak? Odbierać dzieciom dziewictwa?! - popchnął mnie jeden z nich.
-Mam córkę w jej wieku! - drugi rzucił się na mnie zaczął bić. Pierwszy zaczął mnie kopać kiedy ja leżałem pod tamtym który okładał mnie pięściami. Starałem się go zepchnąć ale to nic nie dało. Widok zalała mi moja własna krew. Po chwili straciłem przytomność.
Czy tak będzie wyglądała cała moja odsiadka?

Wiem, rozdział jest bardzo krótki, zdaję sobie z tego sprawę. Nie gniewajcie się na mnie. Pisałam go na szybko bo w tym tygodniu nie będę miała w ogóle czasu, zamiast pisać referat na biologię i uczyć się do sprawdzianu piszę rozdział :P
xx

czwartek, 27 listopada 2014

Chapter 22

-L-Liam - szepnęłam - Błagam cię nie.. - łza spłynęła po moim policzku.
-Przestań już - uniósł oczy do nieba.
-Czemu taki jesteś? To jeden pocałunek i to jeszcze on mnie pocałował! A ty? Ty pieprzysz się z moją mamą! - łzy lały się potokami, a ja nie mogłam ich powstrzymać.
-O nie Ivette. Dobrze wiedziałaś na co się piszesz. Cały czas byłem z twoją matką.
-Może się jeszcze z nią ożenisz.
-Mam taki zamiar - powiedział patrząc mi w oczy.
-Dlaczego mi to zrobiłeś?
-Co ci niby zrobiłem mała Ivette?
-Rozkochałeś mnie w sobie.
-Nie zaprzeczysz że ostrzegałem żebyś tego nie robiła. Nie chciałem byś mnie kochała, sama to zrobiłaś, nikt cię nie zmusił.
-Jesteś okropny - szepnęłam i potrząsnęłam głową. Pobiegłam do swojego pokoju. Zatopiłam twarz w poduszce i płakałam. Płakałam całe 6 dni. Nie wychodziłam z pokoju, nie jadłam, ignorowałam mamę i każdego kto wszedł do mojego pokoju.
-Może ty jej jakoś pomożesz - usłyszałam głos mamy za drzwiami. Leżałam plecami do drzwi wtulona w poduszkę.
-Naprawdę nie wychodzi z pokoju prawie tydzień? - zza drzwi dobiegł mnie głos mojej przyjaciółki - Moja biedulka. Zaraz z nią pogadam.. - klamka, otwieranie drzwi, zamykanie drzwi i kroki. Po chwili rzuciła się na drugą część mojego łóżka - Skarbie - Scar wodziła palcem po moich plecach. Odwróciłam się w jej stronę na co wzdrygnęła się - Yyyy nie obrazisz się jeżeli powiem ci że wyglądasz jak upiór? Jeszcze gorzej niż w najgorszym czasie twojej anoreksji..
Zdaję sobie z tego sprawę. 
-Mama się o ciebie martwi - powiedziała po chwili. Bez słowa przytuliłam się mocno do niej.
-Tęskniłam - wyszeptałam a łzy ponownie dziś spłynęły po moich policzkach.
-Ivette? Co się...
-Zakochałam się.
-Nie jeden Niall na świecie - pogłaskała mnie po włosach.
-Nie chodzi o niego!
-To o kogo? - zmarszczyła brwi. Pokręciłam głową.
-Nie mogę ci powiedzieć - zacisnęłam mocno powieki i wtuliłam twarz w jej biały sweter.
-Czemu?
-Bo mama jest w domu.
-Za chwilę twoja mama wychodzi do pracy. W tym czasie przyniosę ci coś do jedzenia. Kiedy ostatnio jadłaś?
-Nie pamiętam - odparłam zgodnie z prawdą - Ale nie jestem głodna..
-Miałaś coś w ustach w ciągu ostatnich trzech dni? - pokręciłam głową - Pięciu? - znów zaprzeczyłam - O Boże.. Iv czemu ty nam to wszystkim robisz? Znów się głodzisz?
-Ja nie..
-Zrobię ci obiad.
-Już południe?
-Prawie wieczór - i wyszła. Nie chętnie wstałam z łóżka ale od razy podparłam się komody. Od kiedy jestem aż tak słaba? Nie mogę ustać na nogach.. Usiadłam na łóżku i przeczesałam palcami włosy. W dłoni został mi kosmyk włosów. O Boże.. 
-To przez to że nie jesz - moich uszu dobiegł jego głos. Zabrakło mi powietrza a serce stanęło. Zacisnęłam palce na poduszce leżącej obok, odwróciłam się do niego i cisnęłam w jego kierunku poduszką.
-Spierdalaj! Nienawidzę cię! Zniknij z mojego życia! - poduszka uderzyła go w tors i opadła przegrana na podłogę. Patrzył na mnie chwilę aż odwrócił się na pięcie i wyszedł. Po chwili w otwartych drzwiach pojawiła się Scarlett.
-Co on ci zrobił? - postawiła na łóżku tacę z dużą miską płatków śniadaniowych, obok szklanka pomarańczowego soku. Spojrzałam wymownie na jedzenie. Zatrzasnęła drzwi i uklękła przede mną kładąc dłonie na moich kolanach - Wyszedł, tak samo jak twoja mama. Powiedz, to przez niego zamknęłaś się tu?
-Tak - szepnęłam. Objęłam mnie i mocno przytuliła siadając mi na kolanach.
-Powiedz. Jestem twoją przyjaciółką. Możesz powiedzieć mi wszystko.
-Kocham go - powiedziałam tak cicho iż miałam wrażenie że nawet ja tego nie słyszałam.
-Wiem, zauważyłam ale..
-To z nim uprawiałam pierwszy seks.. - poczułam jak ona sztywnieje. Zeszła z moich kolan i usiadła na podłodze.
-Powiedziałaś że był od ciebie niewiele starszy, Ivette to cholernie nielegalnie, jeżeli dobrze kojarzę jest dwa razy starszy od ciebie!
-Scarlett proszę.. Ja go kocham a on powiedział że z nami koniec..
Nie dobijaj mnie jeszcze bardziej Scar. 
-Czemu mi nie powiedziałaś?
-Nie zgłosisz tego, prawda?
Milczała chwilę.
-Iv..
-Nie powiedz nikomu! Przysięgnij! - wrzasnęłam. Wzdrygnęła się lekko.
-Przysięgam - wyszeptała oniemiała.
-I jeszcze Harry..
-Co on ci zrobił? - spytała drżącym głosem.
-Widział mnie i Liam'a, zagroził że wszystkim powie.. - przełknęłam łzy. Podała mi miskę z płatkami.
-J-jedz.
-Nie jestem..
-Jedz! - zażądała. Patrzyłam na nią trochę zdziwiona. Chwyciłam łyżkę i zamoczyłam z mleku. Scarlett wpatrywała się w podłogę myśląc nad czymś. Zjadłam i wypiłam sok, położyłam się. Scar wdrapała się na moje łóżko i przytuliła mnie mocno - Już cię nie zostawię. Gdy wyjeżdżam dzieją się okropne rzeczy..
-Dobrze Scar, nie zostawiaj mnie. Nie chcę być już sama.
*Scarlett*
Gdy Ivette spała ja cały czas myślałam.
Nie mogę w to uwierzyć. Ona z Liam'em? On ma około 30 lat.. Jest przystojny, sama na niego przez pewien czas leciałam ale.. On jest facetem jej mamy. Boli mnie też to że mi nie powiedziała, przecież jesteśmy przyjaciółkami, mówimy sobie wszystko. To ja jej wszystko tłumaczyłam! Odpowiadałam na każde pytanie, nie ważne jak bardzo było krępujące dla nas obu! Olewałam chłopaka by iść do niej i pogadać. Jest dla mnie jak siostra której nigdy nie miałam. Po kilku godzinach leżenia bezczynnie, gdy byłam pewna że się nie obudzi, wstałam. Tylko mruknęła przez sen. Wyszłam z jej pokoju i pobiegłam po swoją kurtkę po czym wyszłam z domu. Wsiadłam do samochodu a po paru minutach szaleńczej jazdy zatrzymałam się pod domem Styles'a.
Zapukałam do drzwi. Otworzył mi Harry. Gdy tylko zobaczyłam jego szeroki uśmiech odwinęłam się i uderzyłam go pięścią w twarz. Zatoczył się do tyłu przyciskając dłonie do nosa.
-Co cię opętało Scar?! - wrzasnął. Weszłam do domu i zatrzasnęłam drzwi.
-Groziłeś Ivette. Jak mogłeś? I to jeszcze po tym jak z nią zerwałeś..
-Payne mi kazał. Powiedział że jak się od niej nie odczepię to nie zdam.
-Nie wierzę.. - no dobra, może wierzyłam.
-A powiedziałem że rozpowiem to ale żeby się przestraszyła i przemyślała co tak naprawdę robi.
-Tak to przemyślała że przed tydzień nie wychodziła z pokoju. Znów wpadła w anoreksje i to między innymi przez ciebie. I pewnie w depresje.
-Ja nie.. nie chciałem tego. Przecież nikomu bym nie..
-To już nie ważne. Musimy coś z tym zrobić. On ją wykorzystał.

-Nie powiedz nikomu! Przysięgnij! - wrzasnęła. Wzdrygnęłam się lekko.
-Przysięgam - wyszeptałam oniemiała, zakładając palec wskazujący na środkowy za plecami. 

 -Obiecałam jej że tego nie zgłoszę ale.. Jeżeli znów będzie chciał jej to zrobić? Rozkochał ją w sobie i..
-Nie moja sprawa Scarlett - mruknął Harry.
-Nasza. Nam obojgu zależy na Ivette. Nie możemy dopuścić by mógł jej raz jeszcze dotknąć.
-Co masz na myśli? - spojrzał na mnie podejrzliwie.
-Ona prawdopodobnie mnie znienawidzi ale to przecież dla jej dobra, prawda?
Wpatrywałam się z obrzydzeniem w Payne'a prowadzącego teraz lekcje. Z wściekłością obracałam w dłoni długopis.
-Coś ci nie pasuje Scarlett? - uniósł brwi.
Tak! Pieprzyłeś moją najlepszą przyjaciółkę a później ją zraniłeś!
-Nie - odpowiedziałam siląc się na spokojny głos.
Ale pożałujesz że ją skrzywdziłeś. 
-Masz krzywą minę - odparł przyglądając mi się.
Bo mam ochotę cię zabić.
-Źle się czuję.
-Chcesz iść do pielęgniarki?
-Nie - ścisnęłam długopis który aż pękł w moich dłoniach.
-Na pewno?
-Tak.
Odpierdol się!
Drzwi się otworzyły, weszła dyrektorka i dwóch policjantów.
-Słucham? - Payne zrobił krok w ich stronę.
-Panie Payne, panowie przyszli by.. Niech może nie będzie to przy uczniach. Proszę wyjść na korytarz - powiedziała dyra - Wy - zwróciła się do klasy - Siedzicie na miejscach.
Gdy tylko drzwi nie zostały dokładnie przymknięte dobiegłam do drzwi pierwsza i wyjrzałam.
-Jest Pan aresztowany pod zarzutem wykorzystywania nieletniej - powiedział jeden z policjantów zaciskając kajdanki na nadgarstkach Payne'a. Miałam na plecach całą klasę, a wszystkie drzwi na korytarzu były otwarte. W jednych stała Ivette wpatrując się w Liam'a z otwartymi lekko ustami. Jej wzrok padł na mnie.
-Jak mogłaś? - wyszeptała bezgłośnie.
-Przepraszam - zacisnęła wargi i wybiegła z sali, przez korytarz zwracając na siebie uwagę wszystkich, w tym policjantów, dyrektorki i Liam'a. Chciałam pobiec za nią ale wiem że tylko zabolałoby mnie to jak mocno mnie nienawidzi.

niedziela, 23 listopada 2014

Chapter 21

-No i jeszcze uderzyłam ramieniem o szafkę, piecze mnie ten cholerny tatuaż, głowa mnie boli - wyszeptałam wtulając się w blondyna.
-Shh, Iv może chodź, pójdziemy do mojego samochodu, zaraz będą się schodzić na apel, nie róbmy scen - powiedział cicho Niall. Skinęłam tylko głową, wstaliśmy spod szafek. Horan podtrzymywał mnie całą drogę do samochodu choć jestem całkowicie pewna że raczej nie zderzyłabym się z chodnikiem gdyby mnie puścił. Wsiedliśmy do jego auta. Włączył jakąś piosenkę i obrócił w moją stronę - Pokaż to ramię.
Posłusznie obróciłam się i odchyliłam sweter. Wytarłam wierzchem dłoni mokre policzki i siąknęłam cicho nosem.
-Iv, masz całe czerwone wokół tego tatuażu.. - odparł a nuta przerażenia w jego głosie troszkę mnie przestraszyła.
-Przycisnął mnie do szafek, może otarłam o to swetrzysko - wymamrotałam zrzucając z siebie gruby sweter i przerzucając go na tył samochodu.
-Co to było? Czemu on to zrobił? W ogóle kim on był? Widziałem jak się na ciebie patrzy w szkole i tak dalej ale..
-Mój były - warknęłam - Coś sobie ubzdurał.
-Czemu powiedziałaś że zniszczy twoje życie?
-Bo wie coś czego nie powinien - zagryzłam policzek od środka.
-Ale co?
-Jezu, to nie jest coś co musisz wiedzieć.
-Chcę ci pomóc. Iv, jeżeli to jakiś no nie wiem, sekret to i tak przecież wyjeżdżam, nie miałbym komu go powiedzieć a może nawet ci pomogę.
-Nie Niall, dziękuje że chcesz mi pomóc ale.. lepiej żebyś nie wiedział. Chcę żebyś do Irlandii zabrał choć trochę szacunku do mojej osoby.
-Ale no co? Puszczałaś się gdy byliście razem? Czemu miałbym stracić do ciebie szacunek?
Patrzyłam na niego chwilę i pokręciłam głową.
-Ivette ja.. Kurna no jestem w tobie zakochany, chciałbym wiedzieć, może się odkocham gdy mi to powiesz i będę mógł spokojnie spać o nocach nie myśląc ciągle o twoich niesamowitych oczach..
Spojrzałam na niego szeroko otwartymi oczami i ustami. Co on powiedział?
-Słucham? - wyszeptałam.
-Kocham cię - powiedział cicho patrząc mi w oczy. Nie mogłam nic powiedzieć. Wpatrywałam się w niego oczekując że zaraz wybuchnie śmiechem i powiedział że robi sobie ze mnie jaja.
-Niall proszę odwołaj to.. - odparłam po chwili. Nie może mnie kochać, nie! Nie chcę mieć poczucia winy gdy on cierpi bo ja kocham Liam'a i nie odwzajemnię uczuć Niall'a - Proszę cię..
-Czemu mam kłamać? - jego niebieskie oczy zalśniły od łez - Kocham cię, nie odwołam tego, bo za bardzo mi na tobie zależy i od tygodnia mam cichą nadzieje że jednak zerwiesz z tym swoim chłopakiem. Wiem, idiotyczne ale marzenia są dla ludzi. Marzę być i ty mnie chociaż w połowie tak lubiła jak ja ciebie.
-Przepraszam Niall - wzięłam głęboki oddech - Kocham go. A ciebie jedynie bardzo, bardzo lubię - otworzyłam drzwi i wystawiłam jedną nogę z samochodu. Złapał mnie za nadgarstek i pociągnął w swoją stronę. Spojrzałam w jego kierunku a on złączył nasze usta. Położył dłoń na moim policzku i pogłębił pocałunek. Przymknęłam oczy i dałam się ponieść. Oddałam całusa równie intensywnie co Niall. Dopiero po chwili się otrząsnęłam. Odsunęłam się od niego i pokręciłam głową.
-O tak nic z tego nie będzie - szepnęłam i wysiadłam. Zanim zamknęłam drzwi usłyszałam jego cichy głos.
-Chciałem choć raz cię pocałować.. - zatrzasnęłam drzwi i ruszyłam do wyjścia z terenu szkoły. Nie chcę siedzieć w tym budynku, czuć na sobie spojrzenie Harry'ego lub Niall'a.
Szłam chodnikiem w stronę domu co rusz wycierając mokre policzki.
Najpierw Styles potem Horan.
Co mnie podkusiło by przychodzić do Liam'a? To było do przewidzenia że ktoś nas nakryje.
Czemu Niall się we mnie zakochał? To najgłupsza z możliwych jego decyzji.
Zawiał wiatr a ja zadrżałam z zimna. Świetnie, zostawiłam sweter w samochodzie Niall'a.
W domu pod wieczór, nadal żadne nie wróciło do domu, ani Liam ani Mama.. Siedziałam na podłodze w swoim pokoju i włączyłam facebook'a.
Zobaczyłam post z dużą ilością komentarzy i like'ów. Zmarszczyłam brwi i kliknęłam na niego.
"Ale jaja! HAHAHHAHAHA beka! Payne pobił Horan'a XD"
Co?
Wyświetliłam komentarze od początku.

"Czemu on go uderzył?"
"Niall poleciał jak szmaciana lalka!"
"Gdy Horan wrócił z dworu, Payne ni stąd ni z owąt mu przywalił. Tak po prostu bez żadnych wstępów"
"Szkoda trochę blondyna"
"Co będzie z Payne'em?"
"Chciałbym to zobaczyć"
"A ja chciałabym wiedzieć za co dostał"

Nie czytałam dalej komentarzy, wpatrywałam się w ekran i rozmowę moich znajomych z otwartymi szeroko oczami i roztwartymi ustami. Błagam niech to będą jakieś żarty.. 
Liam uderzył Niall'a? Jezu czemu?! 
Ivette, pomyśl troszkę. 
O Boże, ale Li chyba nie widział jak Niall mnie pocałował? Nie widział prawda? Cholera, pewnie widział.
Gdy tylko Liam wszedł do domu zaczęłam go bić.
-Jak mogłeś uderzyć mojego przyjaciela?! - wrzasnęłam. Patrzył na mnie zimnym wzrokiem. Zacisnął palce na moich nadgarstkach i nie pozwolił się dłużej bić.
-Jak mogłeś uderzyć mojego przyjaciela! - naśladował mój wysoki głos - Jak mogłaś się z nim całować? Długo to trawa? Od kiedy robisz mnie w chuja?
-Co? Ja nie...! To on mnie pocałował!
-Nie wyglądało - warknął.
-Ale.. Cholera Li! On mnie pocałował, powiedział mi że się we mnie zakochał a jak chciałam sobie iść to mnie złapał za rękę i pocałował..
-Nie odepchnęłaś go.
-Jak? Nie miałam ręki.
-To i tak nic nie zmienia - puścił moje nadgarstki.
-O czym ty mówisz? - szepnęłam drżącym głosem. Minął mnie i ruszył do kuchni - O czym ty do cholery mówisz?!
-To koniec Iv.

Odwiedzicie http://unconditionally-louistomlinsonff.blogspot.com/